Z wykształcenia jest magistrem teologii, obecnie pisze pracę doktorską z filozofii. Jednak najbardziej upodobał sobie muzykę. Na gitarze gra od kilkunastu lat. Zaczynał od klasyki, potem przyszła fascynacja jazzem i mało znaną techniką fingerstyle. W ubiegłym roku Piotr Krępeć został laureatem festiwalu Fama.

To gitara wybrała mnie

ZACZĘŁO SIĘ OD KLASYKI

Jego muzyczna przygoda zaczęła się piętnaście lat temu. Jako dziesięciolatek sięgnął wtedy po gitarę. Dziś nie potrafi powiedzieć, co zdecydowało o tym, że upodobał sobie akurat ten instrument.

- To gitara wybrała mnie. Zawsze stała gdzieś za szafą w domu, aż w końcu po nią sięgnąłem - opowiada szczycieński muzyk. Na początku grał klasycznie. Potrzebne umiejętności zdobywał uczęszczając na zajęcia do ogniska muzycznego prowadzonego przez Sylwię Warczak. Później podjął naukę w szkole muzycznej w Olsztynie, której ostatecznie nie skończył. Mniej więcej w tym samym czasie przyszła fascynacja jazzem i twórczością znanego gitarzysty Pata Metheny’ego.

FINGERSTYLE

Kolejnym krokiem w muzycznym rozwoju Piotra było poznanie mało znanej w Polsce techniki gry fingerstyle. Szczycieński gitarzysta po raz pierwszy zetknął się z nią przypadkowo, kiedy pojechał na południe Polski, żeby kupić nowy instrument.

- Ostatecznie nie kupiłem gitary, którą mi wtedy oferowano i jeszcze tego samego dnia wróciłem do domu. Jednak po pewnym czasie zadzwoniłem do sprzedawcy, dziś mojego przyjaciela Marka Bakalarskiego z pytaniem, co on takiego grał, prezentując mi instrument - wspomina Piotr Krępeć. Okazało się, że sposób gry, który tak urzekł gitarzystę to właśnie fingerstyle. Na czym polega ta technika?

- Najprostsza definicja mówi, że chodzi w niej o jednoczesne granie melodii basu i podkładu akordowego, co sprawia wrażenie, jakby grał więcej niż jeden gitarzysta - tłumaczy Piotr Krępeć. Zaraz jednak dodaje, że styl ten wymyka się jednoznacznym określeniom.

- Najlepiej go zobaczyć i posłuchać.

Muzyk podkreśla, że przy posługiwaniu się tą techniką bardzo pomaga mu to, że kiedyś dobrze poznał zasady klasycznej gry na gitarze. Oprócz utworów gitarzystów amerykańskich we własnych aranżacjach, Piotr Krępeć wykonuje również autorskie kompozycje. Ma ich na swoim koncie kilkadziesiąt. Skąd czerpie do nich inspirację?

- Trudno powiedzieć. W twórczości jest jakaś tajemnica, nie wiadomo, skąd się ona bierze - mówi gitarzysta, dodając, że granie ta dla niego przygoda życia. Każdego dnia ćwiczy po kilka godzin, robiąc sobie tylko krótkie przerwy. Sporo też koncertuje, także w Szczytnie. Ostatnio można go było posłuchać podczas otwarcia wystawy fotogramów Ferdynanda Sosnowskiego w Muzeum Mazurskim. W niedzielę 22 marca wraz z wokalistą Marcinem Borkowskim wystąpi także podczas podsumowania plebiscytu „Kurka Mazurskiego” na najpopularniejszego sportowca powiatu.

MUZYKA I FILOZOFIA

Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że tylko muzyka wypełnia jego czas. Piotr Krępeć ma tytuł magistra teologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Po skończeniu studiów nie zerwał całkowicie z nauką. Obecnie pisze doktorat z filozofii Bergsona. Na razie jest na początkowym etapie pracy.

- Filozofia i muzyka wcale się nie wykluczają - wręcz przeciwnie, artyści często byli przecież filozofami - mówi.

Piotr Krępeć występował na wielu konkursach i przeglądach, otrzymywał też nagrody, ale nigdy nie przywiązywał do tego szczególnej wagi. Jego największym jak dotąd sukcesem okazał się udział w ubiegłorocznej edycji Famy w Świnoujściu. Szczytnianin najpierw pomyślnie przeszedł olsztyńskie eliminacje, a potem wywalczył dwie festiwalowe nagrody - jedną za projekt muzyczno-taneczny „Jak powstał świat”, w którym uczestniczył, drugą za dokonania indywidualne.

- Na pewno festiwal sprawił, że zostałem zauważony i trochę mi pomógł. Nagrody to także pewne obciążenie, bo wiele osób czeka, co teraz pokażę - przyznaje Piotr Krępeć. W najbliższych planach, poza koncertami, szczycieński gitarzysta ma nagranie swojej pierwszej płyty.

- Najtrudniejsze może się jednak okazać znalezienie wydawcy - mówi. Nie obawia się za to braku słuchaczy. Jego zdaniem jest coraz większe grono ludzi zainteresowanych muzyką akustyczną, inną od tej, którą proponują rozgłośnie radiowe czy telewizja.

- W Polsce to na razie twórczość niszowa, ale jestem pewien, że to się zmieni - mówi z optymizmem muzyk.

Ewa Kułakowska